sobota, 27 lutego 2010

O 15.34; Pani już podziękujemy...

Idealny poranek. Marzenie spełnione. Blask słońca. Dobra kawa. Słowa. Zapisane czarno na białym. Wydrukowane. Podane do wiadomości publicznej. Ja. 


O 9 z minutami kupowałam gazetę poranną - pominę fakt szybkiej mobilizacji wynikającej z mojego braku umiejętności czytanie ze zrozumieniem ;P - o 15.34 kończyłam ją czytać. Czuję się spełniona dziś! Świat jest piękny, nawet z tymi hałdami śniegopodobnymi za oknem, chlapą i bliżej nieokreśloną tendencją roztopową. 
Kiedy ostatni raz zdarzyło się Wam spędzić cały ranek i znaczną część południa na czytaniu gazety i popijaniu kawy? Mimo kłopotów z pamięcią, jestem przekonana, że mnie ostatnimi czasy się to nie przytrafiało. Dziś sobie pofolgowałam. Dziś odmówiłam wszelkiego odwiedzania, rozmawiania, pisania. Dziś rozsiadłam się przy stole. Rozłożyłam gazetę, postawiłam filiżankę kawy i pozwoliłam się pochłonąć słowu pisanemu. Dziś byłam w niebie.

Przeczytałam ciekawy artykuł o Amelii Earhart. Naszła mnie myślorefleksja - choć to pewnie tautologia, ale to już szczegół -  o bohaterach, o wyzwaniach, marzeniach i odwadze, by je realizować. Potem w ramach rozważań nad filmem 'W chmurach', o którym to miałam napisać, ale jakoś jeszcze się nie złożyło, poczytałam sobie o zobowiązaniach, relacjach międzyludzkich i także tutaj nie zabrakło kontekstu samorealizacji i dążenia do wyznaczonych sobie celów tudzież bycia sobą. Następnie na tapecie pojawił się Obama,, kryzys  gospodarczy, ale o polityce/ekonomii tutaj pisać nie chcę. Na koniec Kapuściński i debata na temat jego ostatniej biografii.
Teraz muszę sobie przetworzyć te informacje, zastanowić się nad ich konsekwencjami dla mnie. Już wiem, że muszę poszukać biografii Amelii, poczytać Kapuścińskiego... a to dopiero początek list rzeczy do zrobienia. Czasem niebezpiecznie jest pozwolić sobie na folgowanie :o oh joy!!!
Pozdrawiam sobotnio.

6 komentarzy:

  1. U mnie jest podobnie. Jedna lektura prowadzi, niczym trop, do następnej. Właśnie poluję na książki Romy Ligockiej. A to pragnienie czytelnicze zrodziło się po lekturze książki Hanny Krall. Te tropy nieustannie się przeplatają. I to jest cudowne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest to uczucie zdecydowanie budujące, aczkolwiek denerwuję się już na samą myśl, że czasu nie wystarczy, by przeczytać książki, artykuły etc., które by się chciało. A czasem nachodzi ochota, by przeczytać jakąś książkę ponownie i wtedy mam dylemat :s ... za wolno czytam :o

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozważam właśnie, co napisać, oprócz tego, że mam przemyślenia o "up in the air", o tym, że dawno nie piłam kawy i nie kupowałam gazety. Przemyślę to - jeszcze wrócę. Może nawet z kubkiem kawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam, zapraszam. Z kawą lub bez. Możemy wypić wspólnie, wirtualnie. A na przemyślenia o 'Up in the air' v 'W chmurach' czekam z dużym zainteresowaniem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo chętnie poświęciłabym parę poranków dla najnowszej książki o Kapuścińskim ;] a takie poranki, które opisujesz, mam każdego dnia... rozkosz!

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W poniedziałek wieczór zrezygnowałam ze wszystkiego i przeczytałam książkę Moniki Szwaja.
    Cudownie spędzony wieczór.
    Szkoda że nie mogę tak spędzać każdego dnia...

    Udanego Twojego czwartku :*

    OdpowiedzUsuń