sobota, 13 lutego 2010

Chleba i igrzysk

Wstałam o 2.54 nad ranem czasu lokalnego. Dokładnie o 2.54, wiem, bo spojrzałam na zegarek i przebiegła mi myśl przez głowę, że może jednak nie ma sensu i lepiej się wyspać.Spojrzałam na P, który potencjalnie też miał wstać, ale jakoś nie wykazywał szczególnego entuzjazmu. Ostatecznie wstałam. Przypomniały mi się czasy, kiedy to potrafiłam oglądać transmisję z rozdania Oskarów - gwoli ścisłości już tego nie robię, bo od pewnego czasu mój stosunek do tej nagrody, jej wartości zrobił się co najmniej ambiwalentny, by nie powiedzieć, że mogłaby ta nagroda w ogóle przestać istnieć - która kończyła się gdzieś w godzinach porannych czasu mojego, po czym spakować plecak i pójść najnormalniej w świecie do szkoły. Także usadowniłam się na kanapie, otuliłam kocem i po cichu włączyłam TV. O 3.oo miała się zacząć transmisja z ceremonii otwarci Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. Gdy na ekranie pojawił się widok miasta o zachodzie słońca, mnie zrobiło się słabo. Wymsknęło mi się ciche WOW i z na pół otwartą paszczą :o podziwiałam niesamowite zdjęcia z Kolumbii Brytyjskiej. W pewnej chwili odezwał się P - wow, piękne! Zdziwiona, zapytałam czy się dołączy, ale on mrukną coś, co miało w założeniu oznaczać tak, ale w praktyce wyszło, że przewrócił się na drugi bok i spał dalej.
Czasem lubię sobie pomarzyć. Podróżować palcem po mapie, wynajdować nowe miejsce, które chciałabym zobaczyć. Kanada zawsze była krajem, do którego chciałam pojechać, ale póki co pozostała w sferze marzeń. A może by tak zacząć je realizować?Q?
Ceremonia nie zachwyciła, ale podobała mi się. Denerwowali mnie komentatorzy, którzy nie przestawali rozmawiać nawet wtedy, kiedy leciała już jakaś piosenka, albo gdy ktoś przemawiał.  Przy okazji, jak już się zorietowali, to nie potrafili nawet porządnie przetłumaczyć - więc po co się w ogóle odzywać?Q? Wrażenie zrobił patent ze światłami. Aureora borealis, ocean Akrtyczny, łany zobarza, wieloryby w oceanie etc... na te kilka godzin człowiek przenosi się w inny świat, a świat rdzennej Kanady, bo oficjalnie to rdzenne plemiona zamieszkujące Kolumbię Brytyjską są gospodarzami - bardzo mi się to podoba - jest fascynujący. Wspomnienie Nunavut, choć tylko wspomnienie, wystarczyło bym była zadowolona. Tak, zdecydowanie trzeba rozważyć opcję wypadu do Kanady. 
Przemarsz reprezentacji to kolejny z moich rytuałów. Uwielbiam słuchać hymnów narodowych podczas wszelakich imprez międzynarodowych, a podczas otwarca igrzysk, parada jest najlepszą częścia. ceremonii Patrzę ile jest osób, jak są ubrani, zastanawiam się co się dzieje w tej chwili w ich głowach, czy marzą o podium, złocie, czy cieszy ich sam fakt bycia na imprezie takiej rangi. Przymykam oko na pewne zabiegi 'polityczne' typu pochodzenie i obywatelstwo. Ostatecznie chodzi o dobrą zabawę i przede wszystkim fair play. 
A skoro rozpoczęły się igrzyska to może jakiś chleb mogłabym upiec. Choć słońce, które pojawiło się już wczoraj zachęca raczej do tego by wyjść na dwór i delektować się nawet minimalnym ciepełkiem. Się zobaczy. Tymczasem udam się do kuchni po kawę. Stanę z kubkiem gorącej kawy przy oknie i będę kontemplować niebieskość nieba. W końcu odzyskało swój kolor.
Pozdrawiam!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz