piątek, 5 listopada 2010

A dziś w ramach akcji folgowania sobie w świecie książek, prawdziwy rarytas - mam nadzieję - któremu nie mogłam się dłużej opierać (książka ukazała się w zeszły piątek - długo wytrzymałam, nieprawda?). W drodze do sklepu spożywczego, wpadłam do Saturna - niestety nie jest to prawdziwa księgarnia, ale nie było innej po drodze, a jeszcze była zniżka ;) - i szybko weszłam w posiadanie tego cudu.
Nawet jeśli zajmie mi to lata, postanowiłam zmierzyć się z tą książką w oryginale...
Teraz grzecznie leży na półce przy kanapie i czeka na swoją kolej. Obecnie na tapecie jest najnowszy Grisham :p

Tylko czasu na czytanie mało ...

3 komentarze:

  1. Chetnie poczytam o Twoich wrazeniach na temat nowych lektur :)
    I zycze wiecej wolnego czasu, miedzy innymi na czytanie (sobie z reszta tez ;)).

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo... Zazdroszczę ;) Niestety nie znam włoskiego :( Grisham też w oryginale? Podziwiam i życzę powodzenia oraz wolnego czasu na ucztę zmysłów :))

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bea - postaram się napisać słów parę na temat wspomnianych książek. Jeśli czasu starczy :p

    Basiu - cudo czeka i bacznie mi się przygląda, jakby mnie sutdiowało, szacowało moje szansę na powodzenie :p
    Grisham jak najbardziejw oryginale. Jeśli tylko mogę zmierzam się z oryginalną wersją. Są autorzy, których wręcz nie czytam już w tłumaczeniu (m.in. Grisham i moja ulubiona Agatha Christie - jej sposób pisania, język to uczta dla mojego mózgu sama w sobie, a potem jeszcze niewybredna zagadka :p). Czasem gdy mam lenia, lub gdy mój mózg odmawia przyjmowania więcej informacji, biorę się za wersje po polsku, dla odpoczynku. Czytanie w obcym języku daje dużo frajdy, ale jest też bardziej wymagające. A Eco po włosku to jest dopiero wyzwanie :o aż strach się bać. Nie mogę się już doczekać, kiedy dojdzie do bliskiego spotkania :p

    OdpowiedzUsuń