Wróciłam.
Pełna wrażeń, kart zapisanych zdjęciami i jeszcze większą ilością obrazów i chwil zapisanych w pamięci. Wiem, że tam byłam, bo w paszporcie dumnie puszą się wizy z pieczątkami wjazdu i wyjazdu. Ale ciągle nie wierzę. Nie dociera do mnie, gdzie byłam, co widziałam. Choć nogi moje stąpały po bezkresnych stepach mongolskich, wspinały się po Wielkim Murze Chińskim, czy moczyły się w Bajkale, to jednak, gdy patrzę na mapę nie wierzę, że tam byłam. W głowie układam słowa, by opowiedzieć o tym, co przeżyłam, ale gdy pada najprostsze pytanie... milczę. Nie wiem, co powiedzieć. Nie umiem tego opisać. Muszę to przetrawić.
Jeszcze wciąż nie obejrzałam zdjęć. Są jak puszka Pandory... gdy się za nie wezmę, zniknę na całą zimę :p ale może uda mi się znaleźć słowa, by ubrać tę wyprawę we właściwe emocje, kolory, dźwięki. Teraz jeszcze nie potrafię, jest jeszcze za wcześnie. Zatem należy uzbroić się w cierpliwość...
A może już wkrótce...
Ale fajno! Napisz coś o tym! Pochwal się zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńCzekam z nadzieję i wielką niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych wakacji :*