niedziela, 20 marca 2011

Kolejna niedziela...

Niedziela, oaza spokoju i wolno biegnącego czasu... w teorii, w praktyce bywa różnie. W praktyce są informacje przekazywane na czerwonym pasku z opisem 'PILNE', 'Z OSTATNIEJ CHWILI' i już wiadomo, że niedzielny spokój został zachwiany. Nie śledzę na bieżąco informacji, jednak zapewniam sobie stosowną, nie przekraczającą norm dawkę dzienną, która umożliwia zachowanie trzeźwości umysłu, ale jednocześnie stawia do pionu. Świat za oknem kusi delikatnie muskającymi dachy promieniami już prawie wiosennego słońca, ciszą poranka, przerywaną tylko rytmicznym stukotek przejeżdżającego od czasu do czasu tramwaju. Świat za oknem szepcze, że jest wspaniale. Patrzę przez okno i chcę mocno w to wierzyć. Świat za moim oknem jest w rzeczy samej sielanką. Ale to tylko za moim oknem. Za czymś innym oknem, jeśli takowe w ogóle posiada, świat jawi się jako chaos o nieokreślonych rozmiarach i nieprzewidywalnej przyszłości. Świat za czyimś innym oknem dyktowany jest przez panów zza biurek, którzy umieją ładnie mówić o trudnych tematach i którzy lubią rysować czołgi ołówkami na pięknie czerpanym białym papierze. Ich słowa niczym karabin maszynowy wypluwają wszelkie niebezpieczeństwa, draństwa i akty przemócy przeciwko świętym prawom hołdowanym przez cywilizowaną cywilizację (sic!). A mnie na myśl przychodzi, patrząc wciąż na sielankę za moim oknem, Orwell i Rok 1984, Nowy, wspaniały świat Huxleya, czy ostatnio czytana Atwood Oryks i Derkacz. Pozwalam sobie na chwilę folgowania moich zachciankom i łudzę się, że to, co się dzieje, to, co się jeszcze ma wydarzyć, stanie się kanwą superprodukcji hollywoodzkiej, która -paradoksalnie - mam nadzieję wejdzie na ekrany kin za parę lat.

Gubię się już naprawdę w tym wszystkim. Patrzę przez okno i oślepia mnie blask słońca. Przez chwilę widzę tylko 'mleko' i gdzieniegdzie jakieś kontury. Obym tylko nie zrobiła nic głupiego w tym czasie... potem wszystko wróci do normy...chyba....

2 komentarze:

  1. Ja też. Jednego jestem pewna. Zamieszkanie w Warszawie to była dobra decyzja. I słuszna :)

    Uściski i leniwych, spokojnych niedziel :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się właśnie cieszę, że nie mieszkam w Wawie ;) Telewizję z pape wyciepliśmy już definitywnie. Koniec kłamstw, przemocy i świństw wszelkiego typu. Zresztą na co mi to, po co? Wkrótce i tak ruszam cztery litery w świat X,]

    Pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń