Dzwoni telefon.
- Cześć kochanie. Jak się masz?
- Cześć Misiu, dobrze, a Ty?
- Umieram z głodu. (P wymyślił sobie restrykcyjną dietę i teraz - dzień drugi diety (sic!) - cierpi nieziemskie katusze, o czym musi kominukować z dużą częstotliwością, by przez przypadek nikomu nie umknął fakt, jak bardzo P się poświęca :p )
- Pech.
- Żartuje. Nie jest źle. Słuchaj, dzwonił do mnie P. z R., do którego dzwonił B.
- Aha
- I chciał, żebym znowu pojechał do N. Pojechałabyś ze mną?
Cisza. Bardzo krótka to była chwila ciszy, bo tak naprawdę nie było się nad czym zastanawiać.
- Kiedy?
- Jutro z rana. Ale raczej nie będę tam nocował.
- Aha. A jak wcześnie z rana?
- 5.
- Hmm… dobrze.
- Jeszcze musiałbym się dowiedzieć szczegółów.
- Oki.
- Zadzwonię za chwilę.
10 minut później.
- Cześć kochanie, to ja.
- Cześć. (udaję zaskoczenie :P)
- Zatem… P chce żebym pojechał jeszcze dziś wieczorem, by rano być już w biurze. Co sądzisz?
- Aha. Dobrze.
- Pojedziesz ze mną?
- Pojadę. Sprawdzę tylko prognozę pogody. Dam ci znać.
- Buziaki.
Prognoza pogody: leje, wieje, relatywnie zimno.
‘Pojedziesz ze mną’ dźwięczy mi w uszach. ‘Pojadę’ pada odpowiedź.
Kurcze, gdzie to słońce się podziało?Q?Q?Q?QQ?Q??Q?Q?
Jedz nie zwazajac na pogode :)
OdpowiedzUsuńI wyszepcz Mu do ucha 'wiec nie boj sie deszczu bo ja jestem deszczem, co pada na Twoje wlosy i na twoje rece'
Bardzo sie ciesze, ze wrocilas!
To przez chmurę pyłu z islandzkiego wulkanu...
OdpowiedzUsuń:P
Zatem pojechaliśmy. Nie szepcząc może zbyt wiele, staraliśmy się ...przeżyć :o ale o tym wkrótce.
OdpowiedzUsuńAnhelli, zgadzam się. To zapewne wina wulkanu. Cały czas mnie prześladuje. Zgadnij, gdzie mi się marzyły tegoroczne wakacje?
Pozdrawiam
Ha, ha, ha... Nic straconego :) O ile lubisz "pieczyste" ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)