czwartek, 2 lipca 2009

La colazione con Simo

W dzisiejszym odcinku opowiem o pewnym wydarzeniu, które stało się niemal rytuałem, bardzo przyjemnym i ...smacznym :p


Otóż od jakiegoś czasu spotykam się na śniadanie z Simo, koleżanką P, a teraz właściwie bardziej moją niż jego, ale to taki szczegół. W każdym bądź razie, mniej lub bardziej regularnie, spotykamy się rano na ploty i małe co nieco. Idea za tymi spotkaniami była szczytna, albowiem obie miałyśmy przygotowywać się z "języka" - Simo angielskiego, ja włoskiego - i miały to być takie zajęcia w miłej atmosferze i oczywiście przy kawie. I na początku tak było, ostatnio natomiast nasze spotkania przeszły transformacje i teraz właściwie ... nazwijmy rzeczy po imieniu... plotkujemy sobie, jak to dziewczyny ;), ale wciąż przy kawie :o I dziś miałyśmy takowe śniadanie. A ja, "gnana" moim szaleństwem kulinarnym, które zaczyna przejawiać oznaki opętania tudzież manii, wymyśliłam, że zrobię scones :D Dla niewtajemniczonych, scones to takie tradycyjne bułeczki angielskie, fajne i szybkie w przygotowaniu i pieczeniu. Robiłam po raz pierwszy, tak w kwestii dopowiedzenia. Anyway, z uwagi na fakt, że byłam za leniwa, by wstać skoro świt i piec prawdziwy chleb, ta opcja wydała się idealna. Także wstałam sobie o 8.2o :D i spokojnie, no nie do końca, ale powiedzmy, przygotowałam ciasto i wstawiłam bułeczki do piekarnika. Ponieważ próbuję zachować pozory zdrowego odżywiania, bułeczki były razowe, niektóre jeszcze z płatkami owisianymi hehehehehe.
I tutaj się pochwalę, bo wyszły jak na zdjęciu w przepisie (z blogu Mojewypieki). Chociaż coś :P
Pokusa, by zjeść wszystkie była wielka, ale póki co opieram się żądzom, ale jest ciężko, mówię Wam!!!
Przedpołudnie minęło zatem w doborowym towarzystwie zarówno jedzeniowym jak i zasobach ludzkich ;) A i włoskiego było sporo i cała dumna jestem, że niemal (sic!) udało mi się po włosku wyjaśnić idea metody Montignaca :p hihihihihi

I dziś jest ekstras w postaci zdjęć z tego śniadania, a właściwie mojego kulinarnego osiągnięcia :P
Resztę pozostawiam bez komentarza :D
To tyle na dziś! Pół dnia minęło, a ja jeszcze ciągle w proszku... i to nawet nie do pieczenia :P
Pozdrawiam_

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz