poniedziałek, 27 lipca 2009

...hmmm...

Ostatnio nie było mnie tutaj troszku. W sumie to z jednej strony lenistwo (zarówno kulinarne jak i to czysto słownikowe), z drugiej strony dzieją się różne rzeczy, dzieją i jakoś tak chwili spokoju nie można znaleść, by myśli zebrać i coś bardziej kształtnego napisać. Nawet teraz jak tak sobie siedzę przy otwartym oknie, z nieba leje się żar, choć już trochę przytłumiony popołudniem, słychać równomierne stukanie kół tramwaju i karetki pogotowania pędzącej gdzieś zupełnie niedaleko, siedzę sobie i myślę, że dziś także nic mądrego lub chociaż wartego odnotowania nie sprokuruję. Piszę, bo mam wielkie poczucie obowiązku, który tak bezczebelnie zaniedbałam. Piszę, bo liczę, że może w trakcie, jak moje palce na nowo przyzwyczają się do faktury (sic!) klawiatury, moje uszy dostosują się do delikatengo postukiwania, a oczy w końcu 'zakomodują' na właściwą odległość, by móc rozróżniać wyświetlające się na ekranie hierogryfy, olśni mnie i popłyną myśli 'dżdżyste' i 'rzęsiste' :s Póki co nic mnie nie uderzyło, żaden błyskawica, ani żarówka się nie rozświetliła w moim otoczeniu. Także może umilknę i pozostwię przestrzeń na własne rozważania wirtualnych czytelników.
Pozdrawiam_

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz