Pogoda mnie nie lubi. Zdecydowanie. Oberwanie chmury, które się przetoczyło nad miastem jest tego niezbitym dowodem. A żeby nie było za dobrze, to załączam migawki z naszego ostatniego wypadu. Wyjeżdżalismy z deszczem. Następnego dnia rano w gazecie na pierwszej stronie było wielkie zdjęcie z informacją, że w Nicei jest stan klęski żywiołowej. Czemu nie :p Ostatecznie okazało się, że to tylko zabieg w celu sprawniejszego doprowadzenia do porządku poobijanej przez fale plaży.
Zrobilismy sobie też nocny wypad do Cannes. Szczęscie, że dopiero się przygotowywali do Festiwalu.

Zaopatrzyłam zatem lodówkę. I niech sobie pogoda nie mysli, że mnie złamie. :p
Pozdrowienia_
Jakiś czas temu usłyszałam w mediach, właściwie przeczytałam małym druczkiem poniżej jakiegoś serwisu, że Cannes zostało podtopione przez wielkie fale wzburzonego morza... czy to prawda? Nigdzie więcej o tym nie mówiono, a kiedy zaczęto pokazywać w TV festiwal przyszło mi do głowy, że to reporterski bubel... Hm...
OdpowiedzUsuńW każdym razie strasznie ci zazdroszczę tej Nicei, zdjęcia kuszą, oj kuszą, aby wsiąść w pierwszy lepszy samolot i hop siup. Ale cóż poradzić, kiedy Anhelli straszliwie boi się latać :( Autokarem za długo...
Pozdrawiam serdecznie. U mnie też leje, leje i końca oberwania chmury nie widać. Buuu... :(
Tu też nieciekawie. Gdy wlekę się do pracy, upały nie dają zyć. Gdy chcę odpocząc na słońcu Kaszub, pada deszcz i robi się zimno (wczoraj). Lodówka niezaopatrzona, więc na razie wszystko mnei może złamać!
OdpowiedzUsuńPOzdrowienia ślę :)
Ciiiicho... Jesteś, Dagal? :)
OdpowiedzUsuń